Każdy pacjent to inna historia – stwierdzenie tyleż prawdziwe co banalne. W idealnym świecie każdy pacjent traktowany jest indywidualnie i z należną mu uważnością. W świecie realnym bywa różnie, wszyscy to znamy. Rutyna próbuje wkradać się do codziennej pracy.

Ciekawy przypadek naszego pacjenta jest jednym z tych, które przypominają, że warto tę rutynę przełamywać.

Tak to się zaczęło, czyli historia naszego pacjenta

Ten młody mężczyzna zgłosił się do nas z problemem dotyczącym skóry głowy. Objawy występowały od kilku lat, a ich początek pacjent wiązał z silnym stresem psychicznym wynikającym z problemów osobistych.

łysienie bliznowaciejące

Zmiany rozpoczynały się od swędzących ognisk zaczerwienienia na potylicy. Włosy w tych miejscach wypadały pozostawiając drobne ogniska wyłysienia.

Wykwity stopniowo powiększały się, obejmując stanem zapalnym kolejne mieszki włosowe, tworząc nieregularne geograficzne wzory wysp i zatok. 

Pacjent przyznał się nam, że przez ostatnie kilka lat stale zmagał się z uporczywym świądem skóry głowy.  Dolegliwości były tak dokuczliwe, że w chwili, gdy się u nas zjawił to ich uśmierzenie było dla pacjenta priorytetem. Aspekt estetyczny dawno zszedł już na dalszy plan.

Pacjent miał już bowiem za sobą lata nieudanych prób powstrzymania choroby.

Dotychczas w leczeniu próbowano wielu sposobów; stosowano różne maści przeciwzapalne, które nie przynosiły poprawy oraz doustne antybiotyki i sterydy, których na dłuższą metę pacjent nie mógł stosować z powodu działań niepożądanych.

Wszystkie próby leczenia okazywały się nieskuteczne – choroba nadal postępowała, pozostawiając coraz większe obszary wyłysienia i uprzykrzała życie pacjenta nieznośnym swędzeniem.

Czarny charakter: łysienie bliznowaciejące

Już wstępne badanie trichoskopowe pacjenta nie pozostawiało wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z łysieniem bliznowaciejącym, czyli rodzajem utraty włosów, która niestety nie pozostawia nadziei na odrost włosów.

Dzieje się tak, ponieważ stan zapalny powodujący wypadanie włosów jest na tyle intensywny, że przy okazji również nieodwracalnie niszczy mieszki włosowe pozostawiając za sobą jedynie tkankę bliznowatą.

Przyczyną tego rodzaju łysienia są najczęściej choroby zapalne skóry (np. zapalenie mieszków włosowych, liszaj płaski mieszkowy) lub autoimmunologiczne (m.in. toczeń skórny).

W przypadku naszego pacjenta wiele wskazywało na liszaj płaski mieszkowy, zapalną chorobę skóry o prawdopodobnym pochodzeniu autoimmunologicznym. Liszaj płaski jest chorobą łagodną, jednak w wielu przypadkach dokuczliwą. Często przebiega z bliznowaciejącą utratą włosów.

Retrospekcja, czyli wcześniejsze próby leczenia

Ponieważ łysienie bliznowaciejące jest nieodwracalne, jego leczenie skupione jest więc na szybkim powstrzymaniu postępu choroby i dalszej utraty włosów.

Niestety, (jak w przypadku naszego pacjenta) najczęściej stosowane w tym celu miejscowe leki przeciwzapalne (maści, płyny) często okazują się niewystarczające. Dzieje się tak przez ograniczone przenikanie leku do mieszków włosowych poprzez warstwy naskórka i skóry właściwej.

Z tego właśnie powodu w dalszej kolejności pacjent otrzymał leki ogólne (glikokortykosteroidy oraz tetracykliny) w formie tabletek. Takie leczenie jest skuteczniejsze niż maści, ponieważ lek trafia do mieszków włosowych „od środka” – wraz z krwioobiegiem. Niestety, niesie za sobą również większe ryzyko działań niepożądanych, czego miał pecha doświadczyć nasz pacjent, który był zmuszony zakończyć leczenie z powodu dolegliwości żołądkowych.

Po pierwsze: dobry plan

Mając na uwadze doświadczenia pacjenta, jego dolegliwości oraz zaawnsowanie choroby, rozpoczęliśmy leczenie od ostrzykiwania ognisk chorobowych lekiem przeciwzapalnym (triamcinolonem).

Zaletą tej metody jest połączenie skuteczności porównywalnej do leczenia systemowego (lek w formie licznych wstrzyknięć podawany jest bezpośrednio do skóry właściwej) z bezpieczeństwem leczenia miejscowego (brak ogólnoustrojowych działań niepożądanych).

Leczenie zwykle wymaga kilku zabiegów. Nasz pacjent jednak już po pierwszym odczuwał znaczną ulgę od świądu. Po kilku sesjach zabiegowych dolegliwości oraz stan zapalny skóry ustąpiły całkowicie.

W ten sposób udało się powstrzymać postęp choroby, jednak do rozwiązania pozostał aspekt estetyczny. 

Plot twist, czyli czasami warto pomyśleć nieszablonowo

Choroba pozostawiła po sobie ogniska wyłysiałej skóry na zmianę z wyspami ciemnych włosów, które pacjent od dawna już golił na bardzo krótko. Na domiar złego, stan zapalny goił się z wytworzeniem brązowych przebarwień.

Ponieważ w przypadku łysienia bliznowaciejącego nie da się spowodować odrostu włosów, postanowiliśmy podejść do problemu od innej strony.

Zamiast za wszelką cenę ratować pozostałe włosy, wspólnie z pacjentem podjęliśmy decyzję, aby… całkowicie je usunąć. Do tego celu wykorzystaliśmy laser aleksandrytowy, czyli wysokiej klasy sprzęt wykorzystywany do depilacji.

Takie rozwiązanie mogło nie tylko poprawić wygląd pacjenta, pozbawiając go przyciągającego wzrok geograficznego wzoru, zaoszczędziłoby mu konieczności niemal codziennego golenia głowy ale również zmniejszyłoby prawdopodobieństwo nawrotu dolegliwości. Permanentne laserowe usunięcie włosów redukuje bowiem niemal całkowicie ryzyko nawrotu stanu zapalnego w mieszkach włosowych.

Końcowym wyzwaniem było usunięcie przebarwień pozapalnych, które pozostawiła po sobie choroba. W tym celu wykonaliśmy serię zabiegów laserem nanosekundowym Q-switch. Urządzenie to przyspiesza naturalną eliminację melaniny, barwnika skóry odpowiedzialnego za pozapalną hiperpigmentację.

Ostateczny efekt leczenia i happy end

Nasz pacjent nie krył zadowolenia z efektów leczenia. Przede wszystkim mógł w końcu zapomnieć o uciążliwym swędzeniu i dyskomforcie. Po drugie, po usunięciu reszty jego ciemnych włosów wyłysiałe ogniska przestały zwracać uwagę a nowa „fryzura” całkowicie mu odpowiadała. Udało się również w znacznym stopniu usunąć pozapalną hiperpigmentację i ostatecznie rozwiązać estetyczny aspekt problemu.

Alternatywne zakończenia

Z punktu widzenia naszego pacjenta takie niestandardowe podejście, polegające na usunięciu włosów raczej niż ich „ratowaniu”, było najkorzystniejsze.

Istnieje jednak wiele osób, w tyn szczególnie kobiet, dla których zachowanie włosów jest priorytetem. W przypadku łysienia bliznowaciejącego jedyną możliwością odzyskania owłosienia w tych obszarach jest zabieg przeszczepienia włosów. Próba takiego leczenia może być przeprowadzona jedynie po zahamowaniu procesu chorobowego. Zawsze istnieje jednak ryzyko utraty przeszczepu wskutek nawrotu choroby.

Inną możliwą opcją korekcji estetycznej ognisk wyłysienia (szczególnie dla osób tak jak nasz pacjent preferujących krótkie fryzury) jest mikropigmentacja skóry, imitująca owłosienie. Jest to forma korekcyjnego makijażu permanentnego, w którym „wykropkowuje” się obszary pozbawione włosów, przez co mniej wyróżniają się na tle pozostałego owłosienia głowy.

Pokrewne tematy: